Magiczny wieczór
I znowu temat związany ze sportem. Choć jednak trochę bardziej sentymentalny. Ot tak, wzięło mnie na wspominki. Ale sport odgrywa w moim życiu kolosalną rolę. Od zawsze. Od czasów kiedy jako kilkulatek wspinałem się po rurze od kaloryfera pod sam sufit albo kiedy skakałem po krzesłach ubrany w biały garniturek udając bohatera z Prince of Persia. I tak jest aż do teraz, kiedy jako trzydziestoletni facet zasuwam na siłownie lub pakuję torbę wychodząc na orlik kopać piłkę z przyjaciółmi.
Tak, sport był w moim życiu od zawsze...
Tak, sport był w moim życiu od zawsze...
Futbolowi Janusze
Tak wczoraj troszkę z niecierpliwością
oczekiwałem na jakieś ciekawe wpisy na tablicy Facebookowej. Odliczałem.
Już w myślach rozbrzmiewało mi 3, 2, 1... Ale nie było nic. Cisza.
Dziwna dołująca
cisza. Póki nie wszedłem na odpowiednie forum. No i to był mój błąd. Wystarczyło mi bowiem spędzić tam około 5 minut by wyjść stamtąd z takim budyniem w głowie, że zacząłem szukać w szafce żelatyny aby powrotem doprowadzić wszystko do porządku...
cisza. Póki nie wszedłem na odpowiednie forum. No i to był mój błąd. Wystarczyło mi bowiem spędzić tam około 5 minut by wyjść stamtąd z takim budyniem w głowie, że zacząłem szukać w szafce żelatyny aby powrotem doprowadzić wszystko do porządku...
Subskrybuj:
Posty (Atom)