Niemcy, wrzesień 1939 - "Narada"


     Chciałem Wam zaprezentować moją kolejną pracę. Tym razem jest to coś troszkę innego. W poprzedniej pracy można było zobaczyć obrazek wojenny, z typowym jak na działania wojenne pojazdem. Tutaj mamy coś odrobinę innego. Bo pomimo faktu, że to nadal okolice wybuchu wojny, to nie wolno zapominać że po ulicach poruszały się nie tylko czołgi, ciężarówki czy wozy pancerne. Przecież nadal istniały pojazdy cywilne. Nawet pomimo faktu, że użytkowane były przez armię. A w jednym z takich pojazdów zakochał się sam przywódca III Rzeczy. I tym właśnie sposobem, przedstawiam Wam popularny "samochód Hitlera".

"Posiadłość Szaleństwa" czyli horej guowy z Cthulhu spotkania


Jakiś czas temu zaczęły mnie jarać nowe rzeczy. Odkryłem nowe doznania. Nowe bodźce. Nowe odczucia. Doświadczyłem czegoś co do tej pory było mi raczej obce. Nie powiem, że nigdy tego nie próbowałem ale… no jakoś nie do końca mi się to podobało…

Zabawy, które tak mnie zaintrygowały, można bawić się samemu lub we dwie osoby. Można to także robić w dużo większym gronie! Mało tego, to właśnie im więcej osób tym dużo ciekawiej. Weselej, bardziej intrygująco, nietuzinkowo i nieszablonowo... Im więcej osób tym czuć większe podniecenie! Im więcej rąk do zabawy tym lepiej. Im więcej głów tym więcej pomysłów...

Domyślacie się o czym mówię? Nie, nie są to zabawy swingersów... Mówię o grach planszowych!

Troszkę temu nafazowaliśmy się aby zacząć spędzać czas w trochę inny sposób. Bo siedzieć i chlać na umór to potrafi każdy. Nam to się już prze(piło)jadło. Postanowiliśmy rzucić wyzwanie i sprawdzić jak przyjmie się na naszych towarzyskich spotkaniach trochę inna rozrywka niż nieustanne rycie bani procentowymi zabawami. Zaczęliśmy delikatnie. Pierw wyciągnęliśmy Cluedo, później jakieś Taboo. Stare nawyki jednak dały o sobie znać i musieliśmy później wyciągnąć alkochińczyka… Ale tak czy inaczej to nie sięgaliśmy z półek niczego odkrywczego i skomplikowanego. I tym sposobem krok po kroku, stwierdziliśmy że spróbujmy w to wejść głębiej. I kontynuując to szczerze powiem, że nie wiem na co trzeba by trafić aby dać się pochłonąć przez planszówki jeszcze bardziej. Bo nas "Posiadłość Szaleństwa" zassała na maksa.