"Przejażdżka" czyli bilet tylko w jedną stronę



"To zadziwiające, pomyślał. Nie można poruszać się w tym świecie, nie raniąc kogoś. Na każdym kroku."

Mistrz. Król. Geniusz. Zawsze był najlepszy... Nawet kiedy odrobinę obniżal loty, to każda jego pozycja była przynajmniej dobra. Bo była jego.

Uwielbiałem go zanim to było modne. Zauroczyłem się nim kiedy mało kto o nim słyszał. Na piedestał ulubionych Autorów wskoczył po pierwszym przeczytanym tytule. Bo to właśnie było to. By stać się geniuszem nie była potrzebna jego śmierć...

Jack Ketchum...

Mistrz opierał swoje tytuły w znacznym stopniu na faktach. Czasem dość ogólnie, zdawkowo ale jednak inspiracją przy tworzeniu swoich powieści były często wydarzenia autentyczne. Podobnie jest też w przypadku "Przejażdżki" jego autorstwa. Inspiracja luźna ale jednak to właśnie takowa popchnęła go do poczynienia wspomnianego tytułu.

To jak, wsiadacie? Jedziemy? Na przejażdżkę?

"Jesteś dla mnie wszystkim" czyli przytulania raczej nie będzie…

„Jak se dobrze pomyśleć, to wszystkie chłopy są po jednych piniądzach. Nie umiejo kochać, jeno chcieliby dupczyć.”

Edward Lee ostro wjeżdża z buta. Bez dzień dobry, przytulania i smyrgania czytelnika po tym czy owym. Po prostu wpierdziela się jak kowboj do salonu. I znowu słowem pisanym gwałci mózgi… I nie bez znaczenia jest swoiste nawiązanie przeze mnie do „Header”.

Dom Horroru znowu zrobił robotę (debilizm stwierdzenia celowy) i po raz kolejny dowalili do pieca. Nic tylko czekać aż sypną coś kolejnego od Eda bo wychodzi im to znakomicie!

Obejrzane w... styczniu 2018


     Spróbuję odpalić taką cyklóweczkę, która pojawiać mogłaby się systematycznie co miesiąc. Ot tak, aby nadać jakiejś systematyczności wpisom. Sam fakt tego, że bajzel tu jest jak w dziecięcym pokoju, sprawia że może jakoś warto to wszystko jakoś poogarniać;). I tym sposobem pomyślałem, że spróbuję napisać jakie to arcydzieła światowej kinematografii udało mi się obejrzeć w każdym poprzednim miesiącu. Nie będę tego jakoś straszliwie rozwlekał bo grubsze recenzje chciałem zostawić na wizyty kinowe. Ale jakiegoś kilku/kilkunasto zdaniowego podsumowania nie zaszkodzi mi przecież spłodzić;). Tym bardziej, że styczeń naprawdę obfitował w sporo obejrzanych produkcji.