Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Film. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Film. Pokaż wszystkie posty

"Ciche miejsce" czyli zakaz wstępu z popcornem i colą



     Dobrze jest czasem posłuchać odgłosu szeleszczącego popcornu. No i buzowania bąbelków pochodzących z otchłani kubka wypełnionego colą. Miło też słucha się siorbania słomką zaraz nad uchem. Szczególnie kiedy napój w środku jest już na wykończeniu. Słomka wydaje wtedy taki fantastycznie, wkurwiający odgłos. Niewątpliwie fantastycznym doznaniem jest to szczególnie, kiedy jest się na seansie w kinie. A jakiś cwany gapa ciągnie tą słomką jakby walczył o ostatni oddech.

Jako, że my lubimy czasem skoczyć sobie do kina, to pierwszą myślą jaką było kiedy opuściłem salę było "kuźwa, powinni skołować takie bydlaki żeby siedziały cichuteńko za fotelem każdego oglądającego"...

Jakie bydlaki? Ano czytajta;)!

"Armia ciemności" czyli klatoo, verata, n... ykhm… ykhm…


      "Dobra wy prymitywne półgłówki, słuchać! Widzicie to? To jest kij, który robi BUM! Dostępny w dziale sportowym. Ma orzechową kolbę. A ja jestem Ash, z działu AGD."


Co jakiś czas prosicie o to abym napisał coś o "starych" filmach. Nie wiem czy film, którego reckę właśnie dla Was puszczam jest dla Was wystarczająco stary ale ogólnie wiem o co Wam chodzi. Pragniecie filmów z VHSów. Takie,  które maniakalnie pożyczało się z raczkujących wypożyczalni. Jako, że moja lubość do B klasy jest już znana, nie spodziewajcie się tutaj "Pretty Woman", "Dirty Dancing" (a może wolicie wirujący seks?), albo "Akademii Policyjnej". Nie! Dostaniecie same horrory w B klasie! Zadowoleni?! Nie?! No to sorki bo na nic innego i tak mnie nie namówicie;).
No to lecimy z pierwszym tytułem - "Armia ciemności"!

Obejrzane w... lutym 2018



Obiecałem pisać mniej więcej na początku każdego miesiąca, takie małe podsumowanie "arcydzieł" światowej kinematografii. Od tak, aby było kilka zdań dotyczących każdego z oglądniętych filmów. Więc jeśli cykl ma trwać to czas puścić drugie rozdanie:). Ale od razu ostrzegam – nie każdy z tych filmów to istna perła;).
Jak zawsze głównie groza ale znajdzie się też coś całkiem innego. Z resztą, nie ma co zbędnie bajdurzyć, zapraszam do czytania:)!

Obejrzane w... styczniu 2018


     Spróbuję odpalić taką cyklóweczkę, która pojawiać mogłaby się systematycznie co miesiąc. Ot tak, aby nadać jakiejś systematyczności wpisom. Sam fakt tego, że bajzel tu jest jak w dziecięcym pokoju, sprawia że może jakoś warto to wszystko jakoś poogarniać;). I tym sposobem pomyślałem, że spróbuję napisać jakie to arcydzieła światowej kinematografii udało mi się obejrzeć w każdym poprzednim miesiącu. Nie będę tego jakoś straszliwie rozwlekał bo grubsze recenzje chciałem zostawić na wizyty kinowe. Ale jakiegoś kilku/kilkunasto zdaniowego podsumowania nie zaszkodzi mi przecież spłodzić;). Tym bardziej, że styczeń naprawdę obfitował w sporo obejrzanych produkcji.


To przychodzi po zmroku


      Sobotnie wyjście do kina było jednym z lepszych seansów jakie kiedykolwiek zaliczyłem podczas wizyty na sali z wielkim ekranem. Tym samym był to jeden z najciekawszych i najbardziej intrygujących filmów jakie dane mi było w ostatnim czasie obejrzeć. I najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, że wizyta w multipleksie było wymuszona jak konieczność odwiedzin u proktologa. Na dodatek w gruncie rzeczy kompletnie nie wiedzieliśmy czego się mamy spodziewać bo marketingiem tego filmu zajął się chyba gość, który odpowiedzialny jest za wizerunek Petru. Więc do kina wybraliśmy się teoretycznie na głupkowaty horror, a dostaliśmy rewelacyjne ambitne kino.

Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Poranek rozpoczął się jak każdy poprzedni. Przynajmniej dla mnie. Ale podświadomie czułem, że coś dziś będzie inaczej. To nie będzie dzień jak każdy inny.

Mimo przeczuć usiadłem zadowolony rozkoszując się świeżo zalaną bezglutenową inką kiedy do kuchni wkroczyła Madzia i powiedziała:

- nalej mi rumu lądowy zasrańcu! - po czym udała się z powrotem do pokoju mrucząc pod nosem coś w stylu - "gdzie jest mój rapier...? Gdzie moja busola...?"

Bo Madzia wychodzi z założenia, że jak ktoś pije rum od samego rana to nie jest alkoholikiem tylko piratem...