"Dobra wy prymitywne półgłówki, słuchać! Widzicie to? To jest kij, który robi BUM! Dostępny w dziale sportowym. Ma orzechową kolbę. A ja jestem Ash, z działu AGD."
Co jakiś czas prosicie o to abym napisał coś o
"starych" filmach. Nie wiem czy film, którego reckę właśnie dla Was
puszczam jest dla Was wystarczająco stary ale ogólnie wiem o co Wam chodzi.
Pragniecie filmów z VHSów. Takie, które
maniakalnie pożyczało się z raczkujących wypożyczalni. Jako, że moja lubość do
B klasy jest już znana, nie spodziewajcie się tutaj "Pretty Woman",
"Dirty Dancing" (a może wolicie wirujący seks?), albo "Akademii
Policyjnej". Nie! Dostaniecie same horrory w B klasie! Zadowoleni?! Nie?!
No to sorki bo na nic innego i tak mnie nie namówicie;).
No to lecimy z pierwszym tytułem - "Armia
ciemności"!
Szczerze pytam - jest ktoś kto nie kojarzy tytułu? Legendarnej serii Evil Dead z Ashem Williamsem popierdzielającym przez lasy z piłą mechaniczną zamiast ręki?! No serio, tego po prostu nie ma się prawa nie znać!
"Armia ciemności" to trzecia (i ostatnia
- teoretycznie) część trylogii. Czemu zaczynam od niej? Ano bo w moim mniemaniu
"Armia" jest najlepszą odsłoną całości!
Kim jest Ash Williams? To spoiwo łączące wszystkie
trzy części serii. W kolejnych odsłonach jego postać ewoluuje i z ciotowatego
facecika z "Martwego zła" i deczko bardziej ogarniętego gościa z
"Martwego zła 2" (choć nadal trochę dupowatego), zamienia się w
jednego z najbardziej kultowych bohaterów wszechczasów jacy tylko powstali. I szczerze
Wam powiem, że stawiam go na równi z Indianą Jonesem i Dearthem Vaderem:).
Serio.
Sam Raimi, który jest reżyserem serii, również
zmienił konwencję całości. Dwie pierwsze części to był typowy horror. B klasowy
w najpiękniejszej i czystej postaci ale jednak horror.
W "Martwym źle", grupa przyjaciół jedzie
do chatki w lesie i przypadkiem znajduje w piwnicy Necronomicon (czyżby
inspiracja Lovecraftem?). Tym samym przywołują demony z którymi muszą walczyć.
Brzmi badziewnie? Myślę, że Raimiemu dokładnie o to chodziło, a nazwanie jego
filmu kichą byłoby dla niego komplementem.
"Martwe zło 2", to generalnie podobny
motyw jak część pierwsza tylko, że do chatki w lesie Ash jedzie ze swoją
dziewczyną. I wiecie co znajdują? Kasetę z nagranymi wersami Necronomiconu. I
ta część zmienia już swoją konwencję. Jest dużo bardziej zabawna od
poprzedniczki, dużo mniej krwawa. Generalnie widać sporą zmianę. Ale nadal kiczowatość
bije z niej strumieniami.
No i nadchodzi trzecia część sagi - "Armia
ciemności". No i tutaj się dopiero dzieje!
Zło,
które Ash pokonał już dwukrotnie, upomina się po niego po raz kolejny. I tym
sposobem pracujący jako sprzedawca w markecie na dziale AGD (jest to totalnie nie istotna informacja dla
fabuły ale powtarzana przez Asha tak niezliczoną ilość razy, że staje się przez
to cholernie zabawna) główny bohater, zostaje wciągnięty w przestrzeń czasu i
ląduje w... średniowieczu! A jak może wyłapaliście wzmiankę na początku, Ash
zamiast ręki ma piłę mechaniczną, którą montuje sobie w miejsce kikuta. No i
teraz pojawia się właśnie tak przyodziany wśród rycerzy? No będzie grubo!
Obiecuję!!!
Żeby wydostać się do swoich czasów Ash, musi
ponownie odnaleźć Necronomicon i przynieść go do średniowiecznego mędrca,
dzięki czemu pomoże on mu powrócić do swojej rzeczywistości.
Generalnie film jest nieprawdopodobnie kiczowaty. Nieprawdopodobnie
niskobudżetowy. Nieprawdopodobnie kaszaniasty. Nieprawdopodobnie rewelacyjny. Bo
czy nie wszystkie filmy lat 80 były właśnie takie? Nie macie z nimi takich
wspomnień?
Ogólnie jest to jazda jak rollercoasterem. Tylko,
że bez hamulców. I gdzieniegdzie brakuje torów. No i trasa wiedzie tylko w dół
dzięki czemu wagonik tylko przyspiesza. No a co kilka metrów odpadają mu
kolejne koła. Czaicie tą prędkość? I taka jest prędkość filmu.
Forma jest już zupełnie inna niż w poprzednich
częściach. To praktycznie komedia. Komedia grozy. Czarny humor bije z każdej
sceny i z każdego zdania wypowiadanego przez Asha. Nie kojarzycie z
podnieceniem wypowiadanego "Groovy" podczas tworzenia mechanicznej
rękawicy? Nie słyszeliście kwestii "Połknij to" podczas wkładania
potworowi lufy dubeltówki do gardła, kiedy ten oznajmia Ashowi że połknie jego
dusze?
Nie widzieliście kultowej kwestii kiedy Ash pojechał na cmentarz po
Necronomicon i zapomniał słów jakie ma wypowiedzieć zanim ją podniesie?
I wreszcie nie słyszeliście kultowego cytatu przytoczonego przeze mnie na początku
I wreszcie nie słyszeliście kultowego cytatu przytoczonego przeze mnie na początku
-
Dobra wy prymitywne półgówki, słuchać! Widzicie to? To jest kij, który robi BUM! Dostępny w
dziale sportowym. Ma orzechową kolbę. A ja jestem Ash, z działu AGD.
Nadrabiajcie! Każde zdanie, mimika czy ton głosu
Bruce’a Cambella (wcielającego się w głównego bohatera) jest tak fantastyczny,
że nawet ja oglądając "Armię" po raz nasty, znowu płakałem ze
śmiechu.
Tak samo do kanonu moich ulubiony cytatów wchodzi
dialog:
-
mówiłeś, że mnie kochasz...
-
taka tam, pościelowa gadka
Oraz kwestie wypowiadane przez szkielety:
-
jest na czym oczodół zawiesić
I takich perełeczek jest znacznie więcej. Inna
sprawa, że zależy co kto uważa za perełeczkę;). Ale ja je uwielbiam. Jak i
wszystkie B klasowe produkcje które kojarzą mi się z VHSami.
Jeśli nie oglądaliście, a macie zamiar to,
to jednocześnie macie zakaz oglądania „Armii ciemności” i brania jej na
poważnie!
Warto obejrzeć całość dla Cambella, który
ze swoją charyzmą i wdziękiem, dziwię się że nie zrobił dużo większej kariery.
Z resztą jakiś czas temu sam mówił, że „Evil Dead” to właśnie jego przekleństwo
i to ono zaksięgowało go jako aktora klasy B. To jak stworzył Asha zasługuje
naprawdę na najwyższe uznanie. I mówię zupełnie, zupełnie serio! Bez zgrywy!
„Armia” jest zdecydowanie najlepszą
częścią. To totalny pastiż horrorów, komedia, film przygodowy. Jeśli nie
widzieliście to nadrabiajcie! I weźcie sobie kajeciki i długopisy, bo każda
kwestia wypowiadana przez Asha zasługuje na odnotowanie i zapamiętanie!
Aha, na początku wspomniałem, że jest to
ostatnia część serii (teoretycznie). Otóż nie! Jakiś czas temu powstał serial z
Ashem w roli głównej (Ash vs Evil Dead). Ubawu jest tyle, że gacie można moczyć
co chwilę! A Cambell udowadnia, że w rola Asha jest rolą jego życia. Bo jak
można nie śmiać się z gościa, który chcąc ukryć swoją otyłość popierdziela w
gorsecie? No ja nie potrafię… Uwielbiam tego faceta.
Oto próbka cytatu z początku serialu.
Dialog z demonem, który pojawił się w sklepie w postaci kobiety, na zawsze pozostanie w
mojej głowie.
-
muszę Panią prosić aby opuściła Pani sklep
-
a kim ty jesteś?!?!?!
-
Ash. Z działu AGD
I jebud z dwururki.
Oglądajcie „Armię ciemności” (nawet nie
trzeba znać poprzednich części)! Jeśli pragniecie na chwilę wrócić do lat 90 i „kupy”
jaka wychodziła w tamtym okresie, to macie ode mnie gotową propozycję na teraz.
A weekend już lada chwila.
P.S.
Dajcie znać czy chcecie więcej! Jeśli tak, to i z
tego postaram się zrobić jakąś cyklówkę i raz na jakiś czas puścić jakiś wpis z
legendarnymi horrorami rodem z B klasy!
Evil Dead oglądałem w wieku 6 lat (tata źle zrobił ucząc mnie obsługi magnetowidu...) i wspominam nieźle, ale jeszcze lepiej Szkołę pachnącą plutonem - to jest dopiero arcydzieło światowej kinematografii :D
OdpowiedzUsuńEvil Dead też oglądałem jakoś w wieku 6 lat:). I też za sprawą Taty:). Ale mój przyniósł mi to wypożyczone z biblioteki dla VHSów:).
Usuń