"Wypuść mnie, proszę i inne opowiadania" czyli burdel jak w damskiej torebce

      Wiele wody musiało w Wołdze upłynąć do czasu gdy ponownie udało mi się złapać w ręce kolejną pozycję od Edwarda Lee. Minąć go musiało aż tyle bo nic nowego w naszym ojczystym języku po prostu się nie pojawiało. Dlatego gdy z wielką radością chwyciłem w ręce opowiadania wypuszczone pod patronatem Wydawnictwa Dom Horroru, moja twarz z podniecenia tym faktem musiała być czerwona jak dupa Winnetou.

Kim jest Autor? Dla większości „normalnych” czytelników prawdopodobnie postać kompletnie anonimowa. Natomiast dla miłośników grozy ekstremalnej, facet ma status Boga. Geniusz i zwyrol w jednym. Coś jak Kuba Rozpruwacz. Ogólnie mam wrażane, że Lee kiedy był dzieckiem to budował domki dla ptaków tylko zamiast nawiercać dziurkę którą ptaki wlatują do środka to on malował ją czarną farbą;). Chory popapraniec. Przy nim Jason Voorhees czy Michael Myers to przedszkolaki. O tak, to zdecydowanie są ukłony w kierunku Lee. A więc o czym konkretnie pisze nasz ananasek? O tym co każdy lubi najbardziej. Wynaturzenia, ekstramenty, zwyrodniały seks, flaki, masa perwersji, ból i inne takie smakowite cukieraski. Nie da się ukryć, że jest soczyście od posok wszelakich, a wszystkie jego teksty są kruche jak pokój na bliskim wschodzie.

Dostajemy w przydziale jedenaście dość krótkich opowiadań. Sam zbiór nie jest długi bo ma niecałe 170 stron, a czcionka jest tak duża że książkę można ją czytać z drugiego pokoju. Opowiadania są dosyć różnorodne choć klucz ich doboru jest niejednoznaczny (o ile takowy w ogóle istniał).

Ale po kolei. Co oferują nam opowiadania?

PANI KADŁUBEK - przeczytałem. Ale go totalnie nie zrozumiałem. Serio! Niby wszystko w porządku. Jest chore na każdy możliwy sposób, wulgarne, obrzydliwe. Ale gdzie jest puenta? No i książkę na chwilę odłożyłem na bok aby znaleźć w internecie wytłumaczenie, że należy zapoznać się z opowiadaniem "Pan Kadłubek". Całe szczęśćcie, że takowe posiadam w swoim zbiorze opowiadań bo ukazało się w antologii, którą leży na mojej półce. No i po przeczytaniu wspomnianego "Kadłubka", tytułowa "Pani..." nabrała ostatecznych… ekhm… kształtów:). Jakkolwiek w przypadku Pani Kadłubek brzmieć to nie miało. Jako całość bombowe i rewelacyjne. Ale tak jak wspomniałem - uprzednio koniecznie przeczytać trzeba "Pana Kadłubka".

POMYŚL ŻYCZENIE - zmiana klimatu. Smutne opowiadanie. O samotności, miłości, uczuciu. Poważnie! Dla osób, które przeczytały cokolwiek od Lee będzie to niewątpliwie zaskoczenie. Dla mnie z resztą również było. Opowiadanie mimo wszystko z pozytywnym zakończeniem (chyba). Główna bohaterka, prostytutka - narkomanka, jest tylko bonusem.

WYPUŚĆ MNIE, PROSZĘ - tytułowe opowiadanie. Ciekawa historia o... seksie:). Nie ma w nim większej brutalności, krwi, perwersji (choć tej może trochę jest;)) czy innych smaczków. Jest masa rozmaitego seksu, który jeszcze seksem jest poganiany. Czyli w porządku i zgodnie z planem:). I odrobina psychologii.

STÓŁ - banalna historyjka z zaskakującym, choć tak naprawdę do przewidzenia, finałem. Bardzo ładnie budowany klimat opowiadania. Mnie osobiście banalizm pomysłu jednak rozczarował.

POWIEDZIAŁA "ŚMIERĆ" - perełka. Jak dla mnie numer jeden zbioru. Można je zinterpretować jako wersję hard "Opowieści Wigilijnej" Dickensa. Ale tak rzeczywiście jest. Wędrówka pomiędzy sytuacjami i zdarzeniami jaką urządza sobie bohater, nie może budzić innych skojarzeń. Mamy seks, brutalność, krew, prostytutkę i narkotyki. Czyli jest wszystko czego się oczekuje. Ale to tylko mały dodatek do podróży głównego bohatera i zmiany jaka zachodzi w jego psychice.

NIEWŁAŚCIWY FACET - no i tutaj zrobiło się grubo. Poziom wynaturzenia na najwyższym poziomie. Perwersja w najwyższej formie. Historia dwóch kobiet, które lubią spełniać swoje seksualne marzenia z przypadkowymi mężczyznami. Ale tego co tutaj się dzieje to nie da się opisać w prostych słowach. Masakra. Posokę podczas czytania musiałem wylewać do wanny wiadrami. Wymiociny z resztą też. I inne substancje również.
Rozczarowuje troszkę zakończenie, które jak dla mnie nie pasuje do całości ale w żadnym razie nie psuje to pozytywnego odbioru całości! Pewnie znajdą się i miłośnicy takich finałów.

"POSTACIE" - super! Coś innego choć totalnie nie pasującego do całego zbioru. To raczej autoironia Autora, który nabija się sam z siebie poprzez usta dwóch wytworów swojej wyobraźni.

"PRZEJAŻDŻKA" - w moim odczuciu najsłabsze z całego tomu. Opowieść o zainfekowanym mężczyźnie ukazana w troszkę innym świetle.

"GÓWNIANY DOM" - iście gówniana historia. Ale czy "najlepszych" scenariuszy nie pisze właśnie życie? Wydaje mi się, że mimo wszystko, nie trzeba wymyślać chorych historii jeżeli wszystko mamy codziennie podane pod nos. Wystarczy tylko przeczytać dowolną gazetę... I w takiej też formie fakty serwuje nam Autor. Początkowo nie trafiało do mnie to opowiadanie ale później byłem (o ile można tak powiedzieć) zachwycony.

SKRAWEK PAPIERU - króciuteńka historia o gnijącym i śmierdzącym żulu, który tak jak każdy człowiek, też ma marzenia. Ale co z tego skoro w żaden sposób nie potrafi ich spełniać? Sympatyczne. I bardzo, bardzo dobre (co nie jest jednoznaczne z pozytywne) zakończenie.

HEADER - POCZĄTKI - re-we-la-cja!!! Opowiadanie o zemście i odwecie. Bomba! Teraz czekam jak Dom Horroru wyda "Header" w całości! Książka musi być nieprawdopodobnie dobra!!!

Generalnie nie ma się do czego przyczepić. Można znaleźć w książce kilka chochlików drukarskich (choć trzeba oddać iż jest to debiut Wydawnictwa Dom Horroru). W żaden sposób nie przeszkadzają one w odbiorze całości ale kilka się ich dopatrzyłem. Bardziej rzuca się w oczy... okładka. Przypomina trochę zabawę z Photoshopem. Albo bardziej Paintem. Tutaj dorzucę troszkę tego, tutaj tego, tam tamtego. Istny miszmasz jak w cygańskiej chałupie. I tak naprawdę to jedyna rzecz do której mógłbym się przyczepić.

Teksty są bardzo dobre, ładnie dobrane, nieoczywiste i zróżnicowane (oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że nieustanne jest ćpanie, seks, pieprzenie, rzyganie, krew, krew, krew, seks, gówno, seks, krew i flaki). To co na plus w tym zbiorze, to fakt że brutalność, makabra i wynaturzenia, nie są tutaj po to aby po prostu być. W takim sensie, że nie są wetknięte na siłę. Nie odczuwa się, że Autor umieścił je tam aby oddawać się swojemu zwyrodnialstwu czy innym zboczeniom albo chęci zaspokojenia swojego ego do opisów lejących się kleistych substancji. Wszystko generalnie ma tutaj sens, a każde nawet draśnięcie jest przemyślane i nie spowodowane fanaberią Autora ale faktyczną potrzebą danej sytuacji.

Bawiłem się przednio. Książka jest tak „śmierdząca” jakby na każdej stronie kopulowały małpy. Mimo, że zazwyczaj sięgam po zdecydowanie dłuższe pozycje to te opowiadania zdecydowanie dały radę! Jeżeli ktoś lubi popieprzony horror to tutaj go nie zabraknie. Jeżeli ktoś nie lubi to niech pod żadnym pozorem po nią nie sięga. Jak ktoś nie wie czym jest, to niech chwyci pierw za coś innego. Ot tak, dla własnego dobra psychicznego. Bo w przeciwnym razie do ogarnięcia burdelu w głowie będzie potrzebował zatrudnić alfonsa.

Moja ocena 6/10

2 komentarze:

  1. Ja tu mogłabym tylko piątkę przybić bo w zasadzie zgadzam się z powyższym.Ale ,,książka jest tak ,,śmierdząca" jakby kopulowały na niej małpy" podbiło moje czarne serce :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w takim razie - PIĄTKA (KLAPS!);).
      Od czasu "Wypuść mnie, proszę", przeczytałem kilka pozycji więc jestem trochę w plecy z reckami:/. I w głowie mi się gotuje po "Pełzającej";D. Podgonić trzeba:). Więc w kolejnych publikacjach będę się starał 3mać poziom;).

      Usuń