Gdzie jest granica?



Prawie dwa lata temu zamieściłem na swoim prywatnym profilu FB pewien wpis. Wywołał on wtedy spore poruszenie wśród wielu osób i zaczął troszkę żyć własnym życiem. Tym razem w nieco odświeżonej i rozbudowanej formie chciałem zamieścić go na „czyśćcu”.

Czy coś zmieniło się w moich poglądach od tamtego czasu? Czy coś jest „inaczej”? Czy ja się zmieniłem? Czy zmieniły się moje spostrzeżenia?

Zapraszam, sprawdź.

Ale do rzeczy.

Obserwuję jak internet czy portale społecznościowe zasypane są w 90% tematem uchodźców. Szczerze mówiąc to dziwię się, że imigranci nie wyskakują mi jeszcze z lodówki, spod stołu, z szafy, ze sracza czy spod łóżka. Generalnie tematu jest gruby przesyt. Wciąż i wciąż i wciąż imigranci.

Czy słusznie?

Uważam, że jak najbardziej!

Praktycznie w 100% opowiadam się za obozem, który przyjmowaniu imigrantów jest przeciwny. Ogólnie pozwolę sobie nazywać ich wszystkich imigrantami, gdyż nie mam pojęcia, którzy z nich są uchodźcami (bo tak dla informacji co poniektórych, imigrant i uchodźca to nie jest pieprzony synonim!). Jasne, chwytają mnie momentami za serce i ściskają w gardle obrazki, kiedy widzę koczujące i wymęczone dzieciaki. Krew mnie zalewa kiedy widzę babsko, które podstawia nogę facetowi biegnącemu z dzieckiem na rękach. Łapie złość kiedy przywołuję w głowie zdjęcie dziecka wynoszonego na rękach z morza czy siedzącego na zrujnowanych schodach i zakrwawionego kilkulatka. Jednocześnie jednak zdaję sobie sprawę, że mnóstwo obrazków, które dociera do nas jest maninipulacją uskutecznianą przez fanów ubogacania kulturowego. Nie będę jednak ukrywał, że żal mi tych ludzi. Współczuję im i na pewno pomoc jest im potrzebna.

Ale, ale, ale... Pomocy szukają nie tutaj gdzie trzeba.

I całe szczęście, że w podobnym tonie jak ja, wypowiada się większość społeczeństwa. Przynajmniej większość społeczeństwa z którym ja mam styczność. Tutaj tak naprawdę nie chodzi o to że są imigrantami. Sami nimi byliśmy (chociaż co do Polaków to prawdopodobnie w 100% byliśmy przede wszystkim uchodźcami). Uciekaliśmy przed nazistami i przed szmatą z sierpem i młotem. Tu jednak mowa jest o czymś zupełnie innym. Tu chodzi o fakt, że uchodźcy są imigrantami z bliskiego wschodu. O określonej wierze. Są muzułmanami. To jest powodem niepokoju i niechęci do tych ludzi. Jest powodem sprzeciwu i niechęci by gościć ich w moim kraju. Z tego też miejsca mówię, że z otwartymi ramionami witałbym imigrantów z krajów, które kulturowo są zbliżone do naszego. Wierzę, że każdy z nas chętnie i z jak największym sercem starałby się takim ludziom pomóc. Ale tutaj? Tutaj jest ogromny strach i niepokój. Po prostu większość ludzi się ich boi.

Krew mnie zalewa kiedy słyszę, że jesteśmy cokolwiek winni światu.
 
Kiedy słyszę, że mamy wobec świata dług wdzięczności. Kiedy tęgie głowy UE wypominają nam przeszłość i dług wdzięczności, który musimy spłacić. 

     A więc Polacy mają dług wdzięczności?! Wobec kurwa kogo?!?! 

     Może wobec tych co nas wydymali w dupę w Jałcie?! 

    Może wobec tych, którzy się na nas wypięli obsrywając nas kiedy dzielnie broniliśmy się podczas Powstania Warszawskiego?! Kiedy czekaliśmy i liczyliśmy jak idioci na pomoc.
 
Kto pomógł nam kiedy walczono o prawdę w Katyniu?!?! 

Kto nam pomógł kiedy komuchy w zapleśniałych piwnicach zabijali naszych największych Bohaterów?!?!
 
Solidarność wydarliśmy sobie sami!!! Nie pomógł nam nikt!

Więc nie pieprzcie bzdur że Polska ma jakikolwiek dług wobec kogokolwiek lub czegokolwiek.

To Europa ma dług wdzięczności wobec Polaków. Macie dług, którego NIGDY nie będziecie w stanie nam spłacić. Za to ile razy ratowaliśmy wam dupy. Ile razy jak psy usłużne byliśmy tam gdzie nas potrzebowano. A później jak te psy pozbywano się nas i zapominano o zasługach. I tak było zawsze. Pamiętacie Monte Cassino?! Pamiętacie Dywizjon 303?! Pamiętacie Kapitana Raginisa?! A szukając dalej pamiętacie odsiecz wiedeńską? Gówno Europo pamiętacie! Bo pamiętacie to co pamiętać chcecie.

Więc rzygać mi się chce kiedy słyszę od najbardziej tchórzowskiego kraju w Europie - od Francji - że my MUSIMY spłacić dług. Od kraju, które Hitlera i okupantów jak ciota witał kwiatami. Co robicie teraz? Tatuujecie sobie pszczoły? To jest akt heroicznej odwagi? Wytatuować sobie pszczołę na znak protestu i walki z terrorem?!?! Zabijają Wam rodaków a Wy rysujecie obrazki na chodnikach kolorowymi kredami?!?! Ustawiacie sobie na zdjęcia profilowe na FB trójkolorową flagę?!?! To jest Wasza odwaga?!?! To jest ten sprzeciw??? Jeśli tak to szacun. Jesteście zajebiście walecznym narodem.

Kiedyś określiłem Czechów jako naród bez tożsamości i charakteru. Chcę teraz Czechów za to przeprosić. Bo o ile nadal uważam, że charakteru i tożsamości nie mają, to stają z Polakami ramię w ramię tworząc wraz ze Słowacją i Węgrami Unię Wyszehradzką. I to jest właśnie obecnie najsilniejszy bastion Europy. To jest ostoja i najsilniejszy fundament tego, że nie muszę jeszcze popierdalać galabiji.

Polacy zawsze walczyli. W moim mniemaniu jesteśmy najbardziej charakternym Państwem na świecie. Mamy niesamowite zaparcie i honor. Być może pod tym względem dorównują nam kraje bałkańskie czy (o matko... napiszę to) Rosjanie.

Fakt, jesteśmy narodem nieufnym, zamkniętym w sobie, specyficznym. Nie jesteśmy wiecznie uśmiechnięci i nie ma w nas entuzjastycznej pogody ducha. Ale tak właśnie ukształtowała nas przeszłość i nasza historia. Takie nastawienie do życia mamy przekazywane we krwi, w genach.

Zmierzam do tego, że Polacy kiedy była wojna walczyli. Nie uciekali. Walczyli z okupantem (przywołuję tu głównie II WŚ). Polacy w sile wieku nie spieprzali zostawiając za sobą kobiety i dzieci!

Przywołuje się naszych rodaków, którzy dostali azyl w Iranie. Ale kto do Iranu wyjechał?! Wyjechały głównie kobiety i dzieci!!! Mężczyźni walczyli! Zostali! 

Co jest tutaj!? Co wali tłumami do Europy???!!! Walą mężczyźni. W sile wieku. Młodzi. Silni. Z wypranymi mózgami...
 
Mój Kraj. Nasz Kraj. Nasza Polska. Od setek lat budowała swoją kulturę, swoją historię. Piękną historię. Budowała swą wiarę. Od ponad tysiąca lat. Jesteśmy krajem takiego, a nie innego wyznania od roku 966. Bez względu kto z nas jest człowiekiem wierzącym, ateistą czy agnostykiem to Polska jest w ponad 90% krajem wyznania katolickiego. W takiej wierze się wychowywaliśmy. To ponad 35 milionów populacji naszego Państwa. W Boga można wierzyć, można nie wierzyć. Można do kościoła chodzić albo nie. Można zgadzać się z doktrynami jakie niesie albo nie. Ale jednemu nie można zaprzeczyć. Wiara katolicka nie pierze i nie pieprzy w głowach. I nie mówię tutaj o skrajnych przypadkach moherowych beretów bo mimo wszystko ich szkodliwość prócz darcia mordy jest żadna.

11.09. 2001 roku. Pamiętna rocznica. Jedna z najważniejszych w nowożytnej historii. Rocznica kiedy wszyscy zaczęli patrzeć na Islam w sposób taki w jaki postrzega się go do dziś. I bynajmniej nie jest to zgodnie z zapewnieniami jego wyznawców – religia pokoju.

Islam wymaga. Oni będą wymagać. Nie będą asymilować się ze społeczeństwem i nigdy się tutaj nie zaadoptują. Nie będą nawet próbować (ciekaw jestem kto podejmie się wyjaśnienia im treści napisu z celi nr 6 na Szucha). Nie mam zamiaru wypowiadać się o wartościach jakie niesie ze sobą ta wiara bo nie mam o tym bladego pojęcia. Widzę jednak co dzieje się we Francji i to mi w zupełności wystarczy. Patrzę na to co dzieje się w Belgii i w Niemczech. Widzę to co zaczyna dziać się w Wielkiej Brytanii. Londyn? Niedługo prawdopodobnie trzeba będzie nauczyć się jak to się pisze po arabsku…

Mam kompletnie w dupie czy wierzysz w Allaha, w Boga, czy jesteś pastafarianinem, scientologiem czy należysz do kościoła Diego Maratony albo Latającego Potwora Spagetti. Kompletnie mnie to wali. Ale ich niestety nie. Zalewa nas fala ludzi, którzy nie poświęcają życia Bogu ale poświęcają życie DLA Boga. A później wkraczają do jakiegoś mitycznego haremu z sześćdziesięcioma ilomaś dziewicami.

Jeżeli macie ochotę srać a później to wpieprzać to śmiało. Taką macie kulturę? OK, róbcie to. Ale nie w tym kraju! Przyjeżdżasz tutaj więc to szanuj. Szanuj kulturę i ziemię po której teraz stąpasz bo jesteś tutaj nowy! Prawa jakie dostajesz są równe prawom jakie posiada obywatel RP. Żyj według zasad według jakich żyjemy tutaj od pokoleń. Nie podoba się? To wypieprzaj stąd! Będąc w moim domu żyjesz według moich zasad i praw. Według mojego dekalogu.
 
I błagam, nie wyjeżdżajcie mi tutaj z krucjatami... Sam kościół przyznał się, że był to największy błąd w historii.

Wciąż słyszę, że nie każdy z tych ludzi jest przecież terrorystą. No przecież doskonale o tym wiem i zdaję sobie z tego sprawę. Przecież nie jestem idiotą. Ale teraz mam takie pytanie. Powiedz mi człowieku, który z taką żarliwością i zapałem mnie w tym przekonaniu próbujesz utrzymać z ekranu telewizora - czy gwarantujesz życiem swojej rodziny, że wśród nich nie ma żadnego? Więc ogarnij wiatr w pustym łbie nim będzie za późno, a nieszczęście trafi w ciebie.

Bo o czym tutaj w ogóle próbować dyskutować? Przecież to, że wśród nich są dżihadyści jest pewne jak jutrzejszy świt. O ludziach, którzy przybywają do Europy nie wiemy nic. A historia ich jest równie nie do udokumentowania jak daty urodzenia nigeryjskich piłkarzy.

Po napisaniu tego tekstu, prawie dwa lata temu, o ewentualnych przybyszach nie było wiadomo prawie nic. Teraz wiadomo więcej. Wiadomo, że znaczny procent z nich to bojownicy ISIS co pokazywane było na wielu zdjęciach w całym internecie. Tak właśnie działał system przyjmowania uchodźców. Ale wielu z uchodźców już nie żyje. Wysadzili się albo dokonali innej masakry. W cenie bowiem były ciężarówki oraz karabiny. Religia pokoju… Mam nadzieję, że w tej mitycznej krainie nie znajdują się dziewice ale jacyś wygłodniali pedryle, którzy w odpowiedni sposób przyjmują przybyszów.

Dziwię się dlaczego uchodźców nie chce mieć u siebie żaden z krajów znad Zatoki Perskiej. Przecież to są najbogatsze Państwa świata. Arabia Saudyjska, Kuwejt czy Katar. No przecież raj na ziemi. Wiara jaka tam panuje przecież również jest odpowiednia. Ciekawa sprawa, że nie spieprzają właśnie tam. A argumenty UE, że nie ma po co myśleć dlaczego nie uciekają tam tylko trzeba myśleć jak im pomóc bo uciekają do Europy są totalnym zlaniem argumentu o obsraniem człowieka zadającego sensowne pytanie.

Szacunek wzbudza we mnie Premier Australii, która w swoim wystąpieniu wypowiedziała się właśnie w takim tonie w jakim wypowiadam się właśnie ja. Jesteś gościem w moim domu więc zachowuj się tak jak ja Ci to mówię. Jeżeli nie odpowiada to skorzystaj z jednego z praw jakie daje mój Kraj. Tym prawem jest, że możesz go opuścić kiedy chcesz.

W podobnym tonie wypowiedział się również Putin. Rosja nie potrzebuje imigrantów. To oni potrzebują Rosji.

Kiedy będzie koniec imigracji? Kiedy będą kolejne fale? Ile tych fal już było? Ilu imigrantów przyjmiemy następnym razem? No bo przecież jak UE będzie kazać to musimy przyjąć... Znów jak te psy... Pieprzone psy usłużne. Ale ja jestem ciekaw jaki jest limit? Może dla niebieskiego sztandaru z żółtymi gwiazdkami „sky is the limit”? Gdzie jest granica, której nie przekroczymy?

Ja również nie chcę w Polsce meczetów. Nie chcę nawoływań muezinów. Nie chcę widzieć na horyzoncie krajobrazu minaretów. Żyję z Polską na ustach według reguł i wartości jakie wyniosłem z rodzinnego domu. Te wartości są dla mnie bezcenne. Chcę je przekazać mojemu dziecku i w takich samych wartościach wychowywać. Najważniejszą z nich jest szacunek. Szacunek za szacunek. Nie myśl, że będę Cię szanował, kimkolwiek jesteś, jeżeli Ty nie próbujesz szanować mnie.

Nie chcę słuchać tego zawodzenia muezina kilka razy dziennie kiedy jestem w swoim domu. Chcę aby w niedzielę budziły mnie dzwony kościoła. Do tego jestem przyzwyczajony i to mi odpowiada.

Polska na szczęście nie jest i nigdy nie będzie Państwem multi-srulti ani krajem, który spokojnie i z uśmiechem będzie patrzył na znak dziwnych ludzi z tęczą na flagach. I z tego jestem przecholernie dumy. Że w pewnych sytuacjach nienawiść i żółć potrafimy przetoczyć w jedność i porozumienie, a zasad jakie w Polsce panują od wieków nigdy tak naprawdę nie da się złamać i wyplenić.

Więc może już ktoś zawczasu jednak by uświadomił kogo trzeba, że Islam i muzułmanie nie są tutaj "mile" widziani. Oszczędzi im to drogi, a nam pracy.

Za to bardzo chętnie zobaczymy Polaków z Kresów czy z Donbasu. Na nich czekamy. Oni chcą do Polski wrócić. Chcą dla Polski pracować. Chcą tu mieszkać. Dla Polski walczyć. Wypowiadają się o Ojczyźnie z miłością. Płaczą i proszą by być tutaj. Ale nie mogą. Nie mogą tu być może dlatego, że nie spieprzają pod drutem kolczastym? Bo widocznie bomby spadające im na głowy to wciąż za mało. Kolejni kresowianie odchodzą. Kolejni umierają w zapomnieniu. A marzą jedynie o tym aby móc wrócić do Polski i dożyć tu swoich ostatnich godzin. Ludzie, którzy na dobrą sprawę nigdy nie stąpali po polskiej ziemi płaczą mówiąc o Polsce…

Nie chcę się bać każdego dnia o moją Rodzinę i o siebie samego. Niestety codziennie, kiedy słyszę o wciąż zbliżających się tutaj imigrantach, tak właśnie się czuję... Każde wyjście do kina, do centrum handlowego, koncert czy w zatłoczone miejsce. Nic się nie zmieniło. Nie, nie mam obsesji. Ale nie czuję się tak swobodnie jak czułem się kilka lat temu. Coś się bezpowrotnie zmieniło, a dawny i beztroski, niczym nie skażony podskórnie spokój odszedł i nie wróci… I nie boję się tylko o siebie. Teraz mam rodzinę, o którą strach jest po milionkroć większy niż o własne życie. Nie chcę się bać. Chcę swobodnie i bez strachu nadal móc iść przez życie. Chcę wiedzieć, że idąc na jakieś masowe wydarzenie nikt obok mnie nie postanowi się "rozerwać"  w nieco inny sposób. Chcę wiedzieć, że trzymając za rękę moje dziecko i oglądając choinkę bożonarodzeniową w centrum miasta, nikt nie wjebie się we mnie rozpędzoną ciężarówką. Chcę znów czuć, że kiedy siedzę z Żoną w restauracji nikt nie wbiegnie do środka opróżniając cały magazynek z karabinu. Czy to tak wiele? Chcę czuć się bezpiecznie w miejscach w których czułem się bezpiecznie od zawsze. Tak jak w rodzinnym domu.

To są tylko moje spostrzeżenia na to co obecnie się dzieje. Bebechy mi wykręca kiedy widzę kolejny event w stylu "Imigranci zapraszamy" albo "Dajmy szansę Islamowi". Kiedy w takie gówno wpisuje się ktokolwiek z moich znajomych to przecieram oczy kilka razy bo szczerze uwierzyć w to nie mogę. Tak bardzo jebie Ci się w głowie? Poważnie tak uważasz? Jasne, masz prawo do własnego zdania ale może pomyśl na początku nim zaczniesz okazywać swoją tolerancję każdemu dookoła. Bo bycie tolerancyjnym nie zwalnia z myślenia.

I myślę, że śmiało, można mnie teraz rozsmarować za to, że mam serce wypełnione po brzegi BIELĄ i CZERWIENIĄ (tak, tak, wiem, zaraz pewnie podniosą się głosy, że „ja też mam takie serce”) ale to mój pogląd na sytuację.

I podążając za Józefem Szczepańskim „Ja w Polskę Mamo tak strasznie wierzę I w świętość naszej sprawy”…


8 komentarzy:

  1. Chciałem skomentować, ale wyszedł mi z tego osobny wpis:
    http://www.juliuszmaretzky.pl/o-migracjach-i-wyznaniach-znow-slow-kilka/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, OK - jadę z odpowiedzią:)! Trochę nie wiem jak to do końca rozgryźć. W sensie takim, czy odpisać u siebie czy u Ciebie:)...
      Ale odpiszę u siebie, a podlinkuję w komencie u Ciebie:). O, tak będzie chyba najwygodniej:).

      To śmigam ze słowotokiem. Więc po kolei.

      Piszesz, aby przyjmować tylko tych wykształconych. Chirurgów, lekarzy, inżynierów czy architektów. Ale... tak się da? Da się ludzi dzielić na tych lepszych i gorszych? Bo mogę mnożyć przykłady wartościowych i inteligentnych ludzi bez "wykształcenia" (często tylko po gimnazjum), którzy inteligencją i życiową mądrością deklasują ludzi po studiach (i to nie koniecznie prywatnych). Ale po prostu tak od strony technicznej. Jak to zrobić?

      - Ahmed! Ty jesteś podobno inżynierem. Zapraszamy! Ty Mohamed nie! Bo jesteś tylko po dwóch klasach arabskiej podstawówki! Wracaj na łódkę!!!

      Kurde... Tak się nie da. Chyba;).

      Wiesz, ja nie dzielę ludzi. Na lepszych i gorszych. Przynajmniej pod względem "zewnętrznej" wartości człowieka. Każdy człowiek jest dla mnie równy. Nie ma lepszych i gorszych czy bardziej lub mniej wartościowych. Myślę, że taka "weryfikacja" przybyszów musiała by się wiązać z koniecznością jakiegoś "stażu" w danym Państwie. Przybyłeś do nas więc masz pół roku na asymilację i po pół roku pokaż na jakim etapie jesteś i co dla nas zrobiłeś. I tym sposobem 99% przybyszów do Niemiec ładowałaby się właśnie na łódki;). Dałeś zagwozdkę bo nie wiem jak technicznie jest to rozwiązane w Australii. Ale szczerze? Jesteśmy w stanie wykształcić znakomitych specjalistów w każdej dziedzinie. Mamy fantastyczny Naród. Czy aby na pewno potrzebujemy przybyszów z zewnątrz? Moje stanowisko akurat w tej kwestii jest takie - przyjmujemy wszystkich albo nikogo. Idąc dalej moim tropem myślenia - nie przyjmujemy nikogo.

      Katolicka Polska. Piszesz, że się nie zgadzasz. Ale czemu? Przecież Polska jest katolicka. Racja - nie ma takiego zapisu w konstytucji. Ale wielu zapisów w konstytucji nie ma. Nie ma też zapisu, że trzeba nosić skarpetki a ludzie noszą. Nie ma też zapisu, że trzeba jadać śniadania a ludzie jadają:). Normalnie, po ludzku, statystycznie - ponad 90% osób zamieszkujących nasz kraj jest wyznania katolickiego. No tego nie zmienisz (i abstrahuję tutaj od kwestii - wiara - religia). Więc myślę, że śmiało można przyjąć, że jesteśmy krajem katolickim. I nie generalizuję tutaj podziału na wyznawców Jehowy, Zielonoświątkowców, Luteran czy wyznawców Mariawitów. To wszystko katolicyzm. Więc czemu nie przyjmować, że jesteśmy katolickim krajem skoro statystyki na to wskazują?

      OK, masz rację - każda wiara pieprzy w głowach. Każda sekta i stowarzyszenie pieprzy w głowach. Jak trafnie zauważyłeś, jedne mniej a inne bardziej. Ale wiesz co... Jakoś nie potrafię sobie przypomnieć kiedy w imię Boga (tego "naszego") jakaś staruszka z piszczącym wózkiem, który nosiła do warzywniaka, w pewnym momencie staje wśród tłumu ludzi i krzyczy "W imię Boga najwyższego!" po czym naciska guzik na rączce wspomnianego wózeczka czym powoduje jego wybuch... Nie kojarzę też aby jakiś dziadzio wpakował się gdzieś z karabinem i napieprzał do tłumu. Nie kojarzę też aby ktokolwiek w imię tego "naszego Boga" wpieprzył się gdzieś w tłum z ciężarówką. No po prostu nie pamiętam takich przypadków. A mówię teraz o przykładach typowo - kto w imię "naszego Boga" dopuścił się zamachu na niewinnych ludziach? A ja wiem kto. Nikt.

      I to sprowadza się póki co do jednego. Do tego, że nie ma religii, która pieprzy w głowach bardziej niż islam. No po prostu nie ma. A babcie wykrzykującą pod parlamentem "gdzie jest krzyż?!" naprawdę jestem w stanie znieść. Tak samo jestem w stanie znieść ignorantów, którzy patrząc na moje koszulki i widząc symbol Polski Walczącej, potrafię wyzwać mnie od faszystów:). Wolę być wyzwanym niż obudzić się na OIOMie z nożem w plecach za to, że ktoś zobaczył krzyżyk na mojej szyi (którego absolutnie nie noszę).

      Usuń
    2. Choć racja - interpretacja wiary obecnie przez co poniektórych księży i teologów lansuje głowę nieprawdopodobnie i jest zupełnie sprzeczne z tym w co warto wierzyć i czym się kierować. A nie wystarczy przypadkiem być po prostu dobrym człowiekiem...?

      O nie! Ja nie napisałem i nigdy nie napiszę, że wszyscy muzułmanie są źli!!! Tak na pewno nie jest!!! Uważam, że masa z nich to wartościowi, wspaniali i cudowni ludzie!!! Post dotyczy imigrantów i chęci ich przyjmowania lub nie i ewentualnego ryzyka jakie się z tym niesie! To trochę tak jak odcięcie zakażonego palca aby ratować rękę. Musisz podjąć decyzję - albo przyjmujesz wszystkich (wśród nich na 100% zamachowców i terrorystów którzy wiesz o tym , że w Twoim kraju doprowadzą do zamachów zabijając Twoich Rodaków) albo nie przyjmujesz nikogo (w tym tych niewinnych i naprawdę biednych i potrzebujących ludzi). A Ty potrafisz wybrać?
      Wyobraź sobie, że jesteś nad morzem. I w pewnym momencie widzisz taką sytuację - topią się dwie osoby. Jedna jest Ci kompletnie obca (malutkie, czteroletnie dziecko) - topi się 50 metrów od brzegu. Druga z nich to Twój najlepszy przyjaciel. Topi się 150 metrów od brzegu. Nie uratujesz ich oboje. Potrafisz wybrać komu pomożesz?
      I tutaj właśnie z imigrantami jest trochę taka sama sytuacja... Ale jeszcze raz powtarzam - nigdy, przenigdy nie powiem i nie napiszę, że wszyscy muzułmanie są źli bo tak nie jest.

      Krucjaty. Ciekawy temat. A wiesz co jest najciekawsze? Fakt tego, że chrześcijanie za całe zło świata obwiniają szatana. I teraz taki śmieszny kontrast - nie kojarzę aby pod sztandarami z pentagramem mordowano ludzi... Kojarzę za to śmierć milionów osób pod sztandarami z krzyżem... Ale nie o tym teraz.
      I tak jak mówisz - może za kilkaset lat islam przeprosi za to co się dzieje obecnie w Europie. Ale wiesz co? Mało mnie to interesuje. Bo ja żyję teraz a nie będę żył za kilkaset lat... Teraz mam tutaj swoją Rodzinę a nie będę jej miał za kilkaset lat. I dlatego muszę zrobić wszystko aby się o nich zatroszczyć i zaopiekować aby byli bezpieczni.

      Co sądzę o Tatarach mieszkających w Polsce? Nic. Sądzę, że są Polakami od pokoleń. To moi Rodacy. Po prostu Polacy. Wiara i religia nie ma dla mnie nic do rzeczy. Wierz w to co chcesz wierzyć. Ale bądź przy tym dobrym człowiekiem. Nie czyń drugiemu zła. Jeżeli nikomu nie sprawiasz przykrości czy bólu (sadomasochiści właśnie się na mnie wkurwiają) to wszystko jest w porządku. Wierz w to w co masz tylko ochotę. Nie przeszkadza mi to. Tylko nie wyrządzaj krzywdy wszystkim dookoła swoimi przekonaniami.

      I naprawdę uważasz, że rozsiewam nienawiść albo bronię instytucji, które do nienawiści nawołują? Gdzie, w którym miejscu? Do nawoływania do nienawiści jestem ostatni. A to, że martwię się o to co obecnie się dzieje, że chcę dbać o swoją Rodzinę, o siebie, o Polskę i swoje bezpieczeństwo to nawoływanie do nienawiści? Nie. Chcę czuć się bezpiecznie. I tyle.

      I odnośnie ostatniego akapitu. Uważam, że każda religia jest wartościowa. Z każdej można coś wyciągnąć. Każda ma ważne doktryny i przekazuje dobre rzeczy. Sądzę jednak, że pewni radykałowie (bez względu czy islamscy ekstremiści czy polscy antyszczepionkowcy) próbują interpretować ją na swoją chorą modłę. I teraz w ludziach nadzieja aby nie dali sobie w głowach zrobić burdelu.

      I tyle:).

      Kurde, żeby nam z tego jakaś drama nie wyszła;).

      Usuń
  2. No to tak:

    Moi przyjaciele byli w Australii na wakacjach. Są programistami, więc mają kasy jak lodu, co było bardzo widoczne dla mieszkańców najgorętszego kontynentu świata. Miejscowi pytali ich, po jaką cholerę chcą wracać do Europy. Niech zostaną tutaj (w Australii), a oni pomogą im załatwić wszelkie potrzebne formalności. Czy byliby "przydatni"? No jasne - przecież są pieprzonymi programistami. A jak to sprawdzić? Noo... na przykład dać za zadanie napisać jakiś program, z wykorzystaniem określonych technologii. Tak samo można sprawdzić lekarza, inżyniera, prawnika - choć tego ostatniego raczej w odniesieniu do prawa jego kraju, ale co to za problem dla mądrej głowy nauczyć się innych przepisów. Więc tak, da się. A jeśli nie będzie przestrzegał prawa w państwie, do którego został przyjęty, to się go ukarze zgodnie z prawem, skoro na wejściu zobowiązał się do jego przestrzegania.

    Ale nie zgodzę się z Tobą, że dzielę ludzi na lepszych i gorszych. Nie wiem, czy ten lekarz, programista czy inny specjalista jest "lepszy" od zwykłego robola, i naprawdę nie o to tutaj chodzi. Odnoszę wrażenie, że celowo wypaczyłeś moją wypowiedź. Po prostu w naszym kraju brakuje specjalistów z każdej dziedziny. Jeśli specjaliści chcą do nas przyjechać, to według mnie można ich przyjąć. Ale jako powód przyjmujemy ich PRZYDATNOŚĆ a nie to, że uciekają. Dla uciekinierów nie mamy miejsca, niestety. Nie mamy pieniędzy, nie mamy infrastruktury, chociaż rządzący wciskają nam, że mamy.

    I tak, zgadzam się z Tobą, że trzeba zamiast ciapatych ściągać naszych, Polaków, ściągać ze wschodu w pierwszej kolejności. Tylko różnica jest taka, że ci nasi, którzy chcą wrócić, a nie mogą, mają raczej słabą sytuację życiową, więc trzeba będzie zapewnić im socjal, przynajmniej na początku. A specjalista z Syrii (tak na przykład) od razu zarobi na siebie, jeszcze podbuduje gospodarkę i zapłaci pieprzony podatek. Czujesz różnicę? I nie chodzi o to, że arabski lekarz jest w jakikolwiek sposób lepszy od ukrzywdzonego rodaka. Jest gospodarczo bardziej przydatny.

    Dalej:

    Polska nie jest krajem katolickim, czyli nie jest krajem wyznaniowym. Jeszcze. W krajach arabskich (nie wszystkich co prawda) islam jest wpisany w prawo, za niebycie muzułmaninem możesz stracić głowę. Tam islam JEST prawem. Czy w Polsce katolicyzm jest prawem? Nie. I mam nadzieję, że nigdy nie będzie.
    Porównanie religii do skarpetek czy śniadania jest... no, głupie. Nie wszyscy noszą skarpetki, nie wszyscy jedzą śniadania. Od braku skarpetek zimą można zachorować, a bez śniadania można zasłabnąć. Od braku chodzenia do kościoła można... no co? Zyskać więcej czasu. Na przykład na zacerowanie skarpetek albo zjedzenie dobrego śniadania. A te statystyki są naciągane jak guma na gałę. Ja też niby jestem wyznania katolickiego, ale od prawie dziesięciu lat nie chodzę do kościoła i w ogóle nie identyfikuję się z tą chorą instytucją. I takich jak ja jest znacznie więcej. Więc te Twoje statystyki w tym momencie lecą na pysk.
    Aha - popełniłeś poważny błąd, a właściwie dwa. Po pierwsze, luteranie czy zielonoświątkowcy to nie katolicy. Wymienione przez Ciebie wyznania to odłamy chrześcijaństwa, tak samo jak katolicyzm. Drugi błąd - Jehowa to imię chrześcijańskiego boga, spolszczone imię JAHWE.

    OdpowiedzUsuń
  3. Możesz znieść krzyczące babuszki - okej. Ale nie mów, że nikt nie popełnia zbrodni w imię chrześcijańskiego boga, bo to wyraz niewiedzy, kłamstwa lub propagandy. Albo zwykłej ignorancji.
    Ile młodych ludzi wylatuje z domu, bo rodzice nie mogą zaakceptować innego spojrzenia na świat? Ile jest sytuacji, gdy potrzebując rodzicielskiej akceptacji homoseksualna młodzież traci kontakt z rodziną, bo to jest "nie po bożemu"? Ilu ludzi straciło życie, albo zostało kalekami w starciach z turbopatriotycznymi katolickimi bojówkarzami? Ile kobiet zostało zostawionych z dziećmi, które spłodził ksiądz, no bo przecież on nie może się zajmować SWOIM dzieckiem, co ludzie powiedzią? Wreszcie te moherowe babcie - nawet nie wiesz ilu ludzi zostało pobitych ich pierdolonymi parasolkami, bo okazało się, że nie są wierzącymi katolikami. Zbierz to do kupy, w samej Polsce. Gwarantuję, że gdyby ktoś dał radę przeprowadzić ankietę, to statystyki byłyby przerażające. Więc nie pisz, że wiesz, że nikt w imię Jehowy nie dopuścił się zamachu na drugiego człowieka.

    Wracając do imigrantów, na jakiej zasadzie chcesz dawać dwie możliwości wyboru - albo wszyscy, albo nikt? A gdyby przenieść to na jałmużnę, to albo dajesz wszystkim, albo nikomu? To znaczy nie wiem, czy akurat Ty dajesz, ale są tacy, co rzucą pieniążek, albo kupią bułkę. Stosując Twoją logikę, albo obkupujemy wszystkich biedaków w kraju, albo nie pomagamy nikomu. To tak nie działa. A wyżej napisałem, jak to można rozwiązać.

    Przykład z dzieckiem i przyjacielem jest trudny, to fakt. Ale mam chwilę na zastanowienie gdy wbiegam do wody. Mam większe szanse uratować dzieciaka topiącego się bliżej brzegu. Wybierając tego dalszego, mogę nie zdążyć, i wtedy nie uratuję nikogo. Oczywiście przyjąłem Twoje warunki początkowe, że mój przyjaciel nie umie pływać. I chyba odpowiedziałem na Twoje pytanie - właśnie wybrałem.

    Nie wiem co miało na celu zdanie z pentagramem. A że chrześcijanie obwiniają szatana, to tylko świadczy o tym, że religia jest chora. Ludzie zwalają całą winę na wyimaginowaną istotę, w ogóle nie biorąc odpowiedzialności za swoje czyny. Skoro to wina szatana, albo "bóg tak chciał", to po co w ogóle mamy policję i sądy?

    Co do rozsiewania nienawiści - instytucją nawołującą do nienawiści jest kościół katolicki. Sieje nienawiść do gejów, niewierzących, lewaków. Nasłuchałem się w swoim życiu różnych poglądów duchownych, nasłuchałem się kazań, wygłaszanych dla pełnych kościołów. Byłem ministrantem, lektorem. I właśnie ta nienawiść była jednym z powodów, dla których odszedłem od kościoła. Ty popierasz kościół katolicki, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie. Co do Twojego osobistego rozsiewania nienawiści, to wystarczy wyciąć jedno zdanie:

    "Więc może już ktoś zawczasu jednak by uświadomił kogo trzeba, że Islam i muzułmanie nie są tutaj "mile" widziani."

    I piszesz, że Tatarzy są dla Ciebie Polakami. A przecież oni są muzułmanami, wyznawcami islamu! Zaprzeczasz sam sobie. Albo stosujesz zbyt duże uproszczenia, co w zasadzie jest równie szkodliwe.

    A na koniec przyszła pora na to, by się w końcu w pewnej kwestii z Tobą zgodzić:

    TAK, WYSTARCZY BYĆ DOBRYM CZŁOWIEKIEM.
    TAK, WYSTARCZY ŻYĆ TAK, BY NIE KRZYWDZIĆ INNYCH.
    TAK, JEST TO NIEZALEŻNE OD WYZNANIA.

    Tylko że dla wielu katolików w Polsce i tak pójdziesz do piekła, jeśli nie chodzisz do kościoła. I Polska nie będzie krajem katolickim dopóty, dopóki prawo nie będzie karało za niebycie katolikiem.

    Drama jak drama, po to mamy ryje (i palce na klawiaturze), żeby dyskutować a nie strzelać do siebie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. OK, to zacznę od drugiego akapitu, a zaraz wrócę do pierwszego.

    Nie, nie próbowałem nawet wypaczać Twojej wypowiedzi. Troszkę nadinterpretujesz:).
    Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, kiedy stoją tysiące osób na naszej granicy, a ja każdego z osobna mam w jakiś sposób weryfikować na podstawie jego przydatności... Inną sytuacją jest kiedy tak jak mówisz, zostaje się trochę przestawionym przed faktem. Melduje mi się w kraju przybysz z dalekiego lądu, z określonymi umiejętnościami i doświadczeniem. Przyjeżdża na staż do jakiejś firmy czy przedsiębiorstwa. Jestem w stanie go zweryfikować, obserwować, mam z nim jakąś styczność. Ale nie potrafię podjąć decyzji w momencie kiedy ludzie w tysiącach sztuk stoją i oczekują na weryfikację.
    Podam Ci taki przykład. Jestem z wykształcenia absolwentem Wychowania Fizycznego. Mając praktyki, babeczka uczyła mnie aby po zajęciach wyróżnić osobę, która wykonywała najlepiej ćwiczenia oraz wskazać tych, którzy muszą się przyłożyć. Oczywiście odmówiłem bo nie potrafiłem tego zrobić. Bo nie potrafię najzwyczajniej w świecie wskazać tych słabszych (mniej wartościowych?) jednostek...
    I nie, nie, jeszcze raz nie - nie próbuję wypaczyć Twojej wypowiedzi. Po prostu w sytuacji kiedy w pewien sposób ktoś próbuje nas zmusić do przyjmowania imigrantów (vide UE i celowo nie używam zwrotu "uchodźcy"), nie możemy pozwolić sobie na oddzielania ziarna od plew... Nie możemy powiedzieć "OK, bierzemy Andrzeja bo jest prawnikiem, Franka bo jest chirurgiem i Grześka bo jest architektem. Wieśka i Gienka nie chcemy bo nie skończyli podstawówki". Kurde no... tak się nie da... A przynajmniej nie w sytuacji w jakiej mamy się znaleźć.

    Co do akapitu #3 jasne, że czuję różnicę! Że specjalista z Syrii może na siebie zarobić, podbudować gospodarkę i zapłacić podatek. Ja to wszystko rozumiem i tego nie neguję!
    Ale znów zadam Ci pytanie. Takie na "TAK lub NIE".
    Masz dwóch specjalistów. Mają bliźniacze CV. Identyczne osiągnięcia naukowe. No dosłownie wszystko jest kopiuj - wklej. Różnią się tylko jednym. Jeden z nich urodził się w Syrii, a drugi na Ukrainie. Kogo w dobie ostatnich wydarzeń wybierasz?
    Rozumiesz o czym mówię? O stereotypy jakie się pojawiły (które już nie są w gruncie rzeczy stereotypami tylko faktami) oraz o ewentualne ryzyko jakie wiąże się z przyjęciem kogoś z dalekiego wschodu. Bo ja nie wiem, pomimo jego wykształcenia i doświadczenia, co siedzi w jego głowie i boję się zaryzykować.

    Dalej.
    Zdaję sobie sprawę, że pod statystyki zostają podciągnięte osoby z gatunku "w jakiej wierze wychowali Cię Rodzice". Daję sobie głowę odciąć, że była to wiara katolicka. Łatwo możesz to pokojarzyć po przykładzie szkoły i lekcji religii. Dajmy na to, że na 100 osób ze szkoły ile z nich było zwolnionych ze wspomnianych lekcji? Ja spotkałem się z takimi dwoma przykładami przez całe swoje życie. I to jest w jakiś sposób weryfikator statystyk. Przynajmniej tych moich. Nie biorę pod uwagę szeroko pojętych ateistów czy osób do kościoła nie chodzących. Normalnie, po ludzku, za katola uważam osobę, która została wychowana w wierze w Boga "tego naszego". I to jest dla mnie właśnie jednostka "X" w poszukiwanych przez mnie statystykach.
    Co do dalszej części wypowiedzi to masz rację, złapałeś mnie. Trochę wyszło to z mojego gapiostwa, trochę z pośpiechu ale na pewno nie z niewiedzy. Wszystkie wymienione odłamy to oczywiście nie odłamy katolicyzmu ale chrześcijaństwa. I dokładnie o to mi chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejne.
    Nie piszę o pojedynczych przypadkach. Wyrzuceniach z domu, homosiach, czy biciu parasolkami. Chodzi mi o zbrodnie na szerszą skalę. O wybuchy czy ciężarówki. Mówię o takich incydentach (choć to nie są już incydenty tylko stają się to powszechne zjawiska). Naprawdę nie widzisz różnicy? Gdzie jest pobicie parasolką przez starą babcię bo nie wierzysz w Boga w kontraście do wejścia do dyskoteki z karabinem i zabiciu 80 osób bo jesteś niewierny. Szkodliwość czynu jest niewspółmiernie większa. Przecież to dostrzeże nawet Stevie Wonder.

    Czy popieram kościół katolicki? Nie. Jest mi ambiwalentny. Zupełnie obojętny. Od kościoła odszedłem już wiele lat temu. Ale to kościół odwrócił się ode mnie a nie ja od kościoła. Poważnie. Nie jest mi żal. W trakcie dojrzewania, rozumienia i kształtowania swojego umysłu zaczęło do mnie docierać, że pewne doktryny jakie są przekazywane nie trafiają do mnie i są sprzeczne z tym w co wierzyłem. Zaczęło do mnie docierać zakłamanie i fałsz jaki bije z tej instytucji.

    Znów troszkę wyolbrzymiłeś. Zdanie przytoczone przez Ciebie absolutnie nie ma na celu rozsiewania nienawiści. Choć trzeba przyznać, że faktycznie jest sformowane trochę nietrafnie. Tak więc niech będzie - zastosowałem zbyt duże uproszczenie.
    Ale jak możesz zauważyć troszkę wcześniej, napisałem że totalnie nie ma dla mnie znaczenia w co kto wierzy. Zupełnie mnie to nie interesuje. Niech będzie szczęśliwy, żyje tak jak chce. Kluczem jest tutaj to aby był dobrym człowiekiem i nikogo nie krzywdził. Patrz wspomniani Tatarzy. Tak więc powtarzam - nie ma dla mnie znaczenia w co wierzysz. Nie wyrządzaj innym krzywdy. To jest jak dla mnie klucz do utopii.

    OdpowiedzUsuń
  6. W zasadzie chyba już wyjaśniliśmy sobie wszystko. Poza jednym.
    Nie ma sytuacji, w której dwóch ludzi będzie miało te same kwalifikacje. Bo po prostu każdy jest inny. Więc jako pracodawca wybrałbym tego, który zrobiłby na mnie większe wrażenie na rozmowie kwalifikacyjnej. Bo w rzyci mam, kto gdzie się urodził.

    OdpowiedzUsuń